Przyjaźń Chin z USA nie wytrzymała 100 dni

W kwietniu prezydent USA Donald Trump, goszcząc w swojej posiadłości na Florydzie prezydenta Chin Xi Jinpinga, mówił, że „nawiązał przyjaźń” z chińskim przywódcą. Dziś, trzy miesiące później, na linii Waszyngton–Pekin poważnie zgrzyta z powodu amerykańsko-tajwańskiej współpracy wojskowej, amerykańsko-chińskiego handlu i komunistycznego reżimu w Korei Północnej.

Tydzień temu amerykańska Izba Reprezentantów przyjęła ustawę o autoryzacji obrony narodowej (NDAA), czyli budżet Departamentu Obrony. W 2018 r. USA na obronę wydadzą 696 mld dol. Dla porównania, budżet Pentagonu w zeszłym roku wyniósł 582,7 mld dol.

Tegoroczny NDAA zawiera zapis o zwiększeniu współpracy wojskowej z Tajwanem. Zapowiada m.in. wspólne amerykańsko-tajwańskie ćwiczenia wojskowe i zawijanie okrętów wojennych USA do portów na Tajwanie. Odniesienia w amerykańskim budżecie do Tajwanu wywołały ogromne oburzenie ze strony Pekinu, który uważa wyspę za swoją zbuntowaną prowincję. Rzecznik prasowy chińskiego MSZ-etu Lu Kang nazwał fragmenty dotyczące współpracy amerykańsko-tajwańskiej negatywnymi treściami, które stanowią „naruszenie chińskich spraw wewnętrznych”.

Kilka tygodni temu komunistyczne władze Chin oprotestowały decyzję Trumpa o sprzedaży Tajwanowi amerykańskiej broni wartej 1,42 mld dol. Pekin twierdzi, że jest to złamanie konsensusu wypracowanego osobiście podczas spotkania Xi Jinpinga z Donaldem Trumpem w Mar-a-Lago na Florydzie w kwietniu br.

W trakcie spotkania na Florydzie obaj przywódcy zapowiedzieli także, że w ciągu 100 dni oba kraje wypracują założenia nowego modelu wzajemnych relacji gospodarczych. 100 dni minęło, a przełomu w relacjach gospodarczych nie ma. Odbywające się w środę w Waszyngtonie rozmowy chińsko-amerykańskie dotyczące handlu zakończyły się fiaskiem.

Już w przemówieniu otwierającym negocjacje sekretarz handlu USA Wilbur Ross ostro skrytykował ChRL za brak równowagi w handlu z USA. Amerykański deficyt w handlu z Chinami wyniósł w 2016 r. 347 mld dol.

Ponieważ środowe rozmowy nie przyniosły przełomu, obie strony zdecydowały się odwołać konferencje prasowe, które z reguły kończą takie rozmowy.

Sekretarz finansów USA Steve Mnuchin w oświadczeniu, które wydał po spotkaniu z chińską delegacją, stwierdził, że „zasady równowagi, uczciwości i wzajemności w relacjach handlowych będą nadal wyznacznikami dla amerykańskiego stanowiska, po to, byśmy mogli zagwarantować amerykańskim pracownikom i przedsiębiorstwom możliwość konkurowania na równych warunkach”.

Według analityków niepowodzenie amerykańsko-chińskich rozmów może przyspieszyć decyzję Trumpa o nałożeniu taryf na import chińskiej stali.

Administracja Trumpa traci także cierpliwość wobec Chin w kwestii Korei Płn. 4 lipca br. KRLD przeprowadziła kolejną próbę rakietową. Tym razem, jak twierdzi Pjongjang, był to test międzykontynentalnego pocisku balistycznego (ICBM).

Jak pisze japońska agencja prasowa Kyodo, jeśli ICBM stałby się w pełni operacyjny, potencjalnie mógłby przenosić głowice nuklearne na terytorium kontynentalnych Stanów Zjednoczonych.

Prezydent USA liczył na to, że główny partner i sojusznik Pjongjangu – Pekin (90 proc. północnokoreańskiego handlu odbywa się właśnie z Chinami) – użyje wszelkiej możliwej presji wobec reżimu Kim Dzong Una, by powstrzymać program zbrojeń KRLD. Tak się jednak nie stało. Pekin nadal wspiera Pjongjang. Oficjalne dane chińskiego urzędu celnego wskazują, że w pierwszej połowie br. odnotowano wzrost o 10 proc. wobec analogicznego okresu ub.r. wartości wymiany handlowej między ChRL a KRLD.

Brak rzeczywistej współpracy Pekinu w kwestii północnokoreańskiej spowodował, że pod koniec czerwca br. Waszyngton nałożył sankcje na jeden z mniejszych chińskich banków i chińską firmę transportową, które współpracują z Koreą Płn. W wypowiedzi dla agencji Reuters dwóch urzędników amerykańskiej administracji potwierdziło, że przygotowywane są sankcje na kolejne chińskie firmy. Administracja Trumpa na razie ma się skupić na mniejszych firmach i instytucjach.

Gordon G. Chang, amerykański prawnik, często występujący jako ekspert w sprawach Chin i Korei Północnej w programach amerykańskich stacji, uważa, że sankcje już teraz powinny dotknąć duże banki chińskie. „Bank of China, jeden czterech dużych banków w Chinach, niemała ryba, również zajmował się praniem brudnych pieniędzy dla Korei Północnej, a Trump mógłby sprawić, by za to zapłacili” – stwierdził Chang w wypowiedzi dla stacji Fox News.
Gazeta Polska Codziennie

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chińskie więzienia: tortury i interes

Bonum est diffusivum sui

Wojna bez zasad