Zbrodnia Tiananmen. Chiny 30 lat później

To polska Solidarność była bodźcem dla chińskiego dysydenta Li Wangyanga do stworzenia w 1983 r. związku zawodowego w Shaoyang. Za to między innymi Li był ścigany przez władze i spędził 23 lata w więzieniu. 7 lat temu Li miał się powiesić w sali szpitalnej. Rodzina i znajomi jednak podejrzewają, że został on zamordowany przez reżim komunistyczny.
Chai Ling, jedyna kobieta wśród przywódców protestu studentów na Placu Tiananmen, pisała o tym, co dało jej siłę przejść przez to wszystko – udział w proteście 1989 r., przeżycie masakry, a potem konieczność ucieczki, bo była na liście osób najbardziej poszukiwanych przez władze ChRL i wreszcie jej praca na rzecz zniesienia polityki kontroli urodzeń w Chinach, którą prowadzi w Stanach Zjednoczonych poprzez ustanowioną przez siebie organizację All Girls Allowed (Wszystkie dziewczynki dozwolone). Nie jeden raz jej życie było zagrożone, nieraz traciła nadzieję, ale jednak szła dalej, bo przykładem dla niej byli Polacy. Chai wymieniła tu błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszkę i Solidarność.
Cały artykuł TUTAJ
Komentarze
Prześlij komentarz